I Liga Kobiet | 2012-02-27 03:13:09 | Nadesłał: Sylwia Kuś-Vega | Źrodlo: inf. własna
Czterech setów potrzebowały podopieczne trenera Piotra Sobolewskiego, aby pokonać krakowskie "Ekonomistki". - Zawsze gramy o trzy punkty. Czasem cel udaje się zrealizować, czasem nie, tym razem w pełni się udało - skomentowała zwycięstwo Tamara Kaliszuk, zawodniczka pierwszoligowego Chemika Police.
Różnie układała się gra w sobotnim spotkaniu, jednak mimo fragmentów dominacji rywalek, okazałyście się mocniejszym zespołem.
Tamara Kaliszuk: - Tak, to prawda, było w tym meczu różnie. Kraków nam się opierał, prowadził pięcioma, sześcioma punktami, ale po raz kolejny pokazałyśmy klasę. W ostatnim secie potrafiłyśmy doprowadzić do wyrównania, potrafiłyśmy "wyciągnąć" tę partię i w niej zwyciężyć. W Krakowie gra się ciężko - hala jest niska, nasza jest wyższa, niemniej poradziłyśmy sobie - i z obroną, i z przyjęciem.
Po meczu z Silesią podkreślałaś, że wygrałyście zagrywką, czym natomiast "rozmontowałyście" krakowianki?
- Udowodniłyśmy, że jesteśmy bardzo dobre w bloku. Nie liczyłam ich, ale było ich sporo. Myślę, że to był klucz do zwycięstwa, tym właśnie elementem ułatwiłyśmy sobie wygraną. A wiadomo - zawsze gramy o trzy punkty. Czasem cel udaje się zrealizować, czasem nie, tym razem w pełni się udało, możemy zatem się cieszyć.
Przegrana z "Ekonomistkami" mogła mieć przykre konsekwencje - rywalki zbliżyłyby się do was na punkt. W kontekście jeszcze jednej kolejki, miałyby szansę zasiąść na trzeciej lokacie. Czułyście brzemię tego meczu?
- Nie, myślę, że nie. Nie zastanawiałyśmy się kto zagra dalej z Murowaną Gośliną, kto z Legionowem. My na ten mecz miałyśmy konkretne założenia od trenera, który starałyśmy się wprowadzić w życie. I to się udało. Choć rywalki postawiły nam wysoką poprzeczkę, popełniały błędy. A kto popełnia ich mniej, ten wygrywa - taka jest siatkówka.
Jak postrzegasz drużynę z Krakowa? To zespół, który wprost mówił o swoich planach awansu do PlusLigi...
- W mojej opinii to bardzo dobry zespół, gra w nim moja koleżanka, Jowita Jaroszewicz, którą z tego miejsca pozdrawiam (uśmiech). Zawsze trzymałam za nią kciuki - tak, jak ja jest elblążanką... Teraz, został tylko jeszcze jeden mecz i zacznie się najważniejsza faza rozgrywek. Nie wiadomo kto w niej zwycięży. Kraków trafi na Legionowo - oba zespoły są wyrównane. Zawodniczkom z Krakowa życzę powodzenia.
A jak rysują się wasze cele na ten sezon?
- Naszym celem również jest awans. I wcale nie chodzi o klub, o jakieś naciski z jego strony. Nie, nie, my same tego chcemy, bo wiemy, że jesteśmy wartościowymi zawodniczkami. Chcemy udowodnić, że jesteśmy w stanie awansować, udowodnić, że stać nas na to. Będziemy robić wszystko, aby nam się to udało.
Na przełomie roku dołączyły do was nowe, zagraniczne zawodniczki. Jak odnalazły się wśród was? Czy sprawdziły się w drużynie?
- Czy się sprawdziły - nie mnie to oceniać, ale na pewno bardzo dobrze wkomponowały się w nasz zespół. To bardzo dobre zawodniczki. Rozumiemy się, nie ma z nimi żadnych problemów. Poziom na naszych treningach jest naprawdę bardzo wysoki. Nie pozostaje nic innego, tylko się cieszyć i pracować dalej po to, aby osiągnąć końcowy sukces.
* Rozmawiała Sylwia Kuś - przegladligowy.com
Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się
Nie pamiętasz hasła? Nowe hasło
Chcesz być powiadomiany/a o nowościach? Zapisz się do Newslettera.