Klubowe Mistrzostwa Świata | 2017-11-24 19:20:10 | Nadesłał: Anna Jabłczyk | Źrodlo: pzps.pl
Serbski środkowy bełchatowskiego klubu należy do ścisłej czołówki zawodników na swojej pozycji. Nie tylko w PlusLidze, ale i na arenie międzynarodowej. Srećko Lisinac w obecnym sezonie zdobywa jak dotąd – średnio – 11,5 pkt. na mecz, legitymując się skutecznością w ataku na poziomie 62 procent. Najbardziej spektakularny występ zanotował w starciu z ONICO Warszawą, kiedy to w ciągu trzech setów wywalczył aż 17 oczek – 11 atakiem, 4 blokiem i 2 zagrywką. Jako najlepiej punktujący gracz meczu odebrał nagrodę MVP. I zarazem pokazał, że jest siatkarzem kompletnym. Zresztą, już nie po raz pierwszy.
W poprzednich sezonach o jego ogromnych umiejętnościach na własnej skórze przekonywali się między innymi siatkarze ZAKSY Kędzierzyn-Koźle. Mimo że dwa razy z rzędu sięgnęli po tytuł mistrza Polski, zawsze mieli duży problem ze zneutralizowaniem poczynań Lisinaca.
– Srećko pod każdym względem należy do światowej czołówki na pozycji środkowego. Jeżeli mowa o ataku, na pewno jest w pierwszej trójce. Kiedy przygotowywałem się z reprezentacją Polski do meczu przeciwko Serbom, próbowaliśmy znaleźć jakieś jego zablokowane uderzenie. Dał się złapać blokiem raz na ponad 80 prób – mówił w rozmowie z WP SportoweFakty Oskar Kaczmarczyk, będący w mistrzowskich sezonach drugim trenerem ZAKSY.
– Niewykorzystywanie Lisinaca w ataku, przy tak dużym potencjale ofensywnym, jakim dysponuje, byłoby grzechem – podkreślał z kolei francuski trener Philippe Blain, prowadzący PGE Skrę w latach 2016-2017.
Serb jest natomiast zawodnikiem bełchatowskiego klubu znacznie dłużej. Włodarze polskiego klubu dostrzegli już bowiem jego możliwości kilka lat temu i podpisali z Lisinacem kontrakt w 2012 roku. Miał wtedy 20 lat. Jednakże nie od razu zagrzał on miejsce w PGE Skrze.
Pierwsze dwa sezony spędził na wypożyczeniu. Najpierw rozegrał rok w barwach AZS-u Częstochowa, gdzie był zdecydowanie wyróżniającym się siatkarzem. Choć jego drużyna ugrzęzła w dolnych rejonach ligowej tabeli, Lisinac regularnie zbierał za swoją postawę słowa uznania. Następnie, również przez rok, był zawodnikiem niemieckiego Berlin Recycling Volleys.
Po tym, jak sięgnął z tym zespołem po mistrzostwo kraju, w Bełchatowie nie mieli już wątpliwości co do jego wielkich umiejętności. Od sezonu 2014/15 jest absolutnym filarem PGE Skry, bez którego coraz trudniej sobie ją wyobrazić. Powinien być również jedną z największych gwiazd zbliżających się Klubowych Mistrzostw Świata. Lecz tak naprawdę wielka kariera wciąż przed nim. Przecież ma dopiero 25 lat.
Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się
Nie pamiętasz hasła? Nowe hasło
Chcesz być powiadomiany/a o nowościach? Zapisz się do Newslettera.