Puchar Polski | 2019-01-27 12:44:58 | Nadesłał: Anna Jabłczyk | Źrodlo: plusliga.pl
Piąty raz w historii Jastrzębski Węgiel awansował do finału Pucharu Polski. Po raz ostatni Pomarańczowi grali o to trofeum pięć lat temu, w Zielonej Górze, gdzie przegrali 1:3 z ZAKSĄ Kędzierzyn-Koźle. Tym razem również zmierzą się z klubem z Opolszczyzny. - Mam nadzieję, że niedzielny mecz zakończy się inaczej - śmieje się libero śląskiej ekipy, który jako jedyny pamięta tamto starcie.
Pamięta pan kiedy ostatni raz Jastrzębski Węgiel spotkał się w finale Pucharu Polski z ZAKSĄ Kędzierzyn-Koźle?
Jakub Popiwczak: - Oczywiście, to było w Zielonej Górze, w 2014 roku. Półfinał przebrnęliśmy dość gładko i w finale byliśmy faworytem, ale przegraliśmy 1:3. Po ich stronie siatki stali między innymi Grzesiek Bociek, Paweł Zagumny i Dick Kooy, a po naszej Michał Łasko, Michał Kubiak czy Damian Wojtaszek.
Pan również tam był i jako jedyny gracz Jastrzębia pozostał w zespole do dziś. Kiedy mieliście lepszy skład - wtedy czy teraz?
- Bardzo podchwytliwe pytanie (śmiech). Cóż, gram w Jastrzębskim Węglu już od siedmiu lat i trochę staję się takim weteranem, który łączy pewne wydarzenia. Pamiętam tamten mecz i mam nadzieję, że tym razem rywalizacja zakończy się inaczej. Jest jedna cecha wspólna - tak wtedy, jak i teraz były ogromne apatyty na wygranie turnieju. Zespoły natomiast trochę się różnią.
- Niezmienne też jest to, że trzeba wyjść na boisko z dwustuprocentową koncentracją, bo ZAKSA to zespół, który nie wybacza nawet najmniejszych błędów i trzeba zagrać na maksimum swoich możliwości. Innej drogi nie ma, bo oni zawsze prezentują wysoki standard gry.
Półfinał z ONICO Warszawą, choć wygrany 3:0 też nie należał do łatwych. Niby mieliście sytuację pod kontrolą, ale w pierwszych dwóch setach rywale cały czas byli blisko.
*więcej na: plusliga.pl
Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się
Nie pamiętasz hasła? Nowe hasło
Chcesz być powiadomiany/a o nowościach? Zapisz się do Newslettera.