Mistrzostwa Świata Mężczyzn | 2022-08-30 23:29:18 | Nadesłał: Magdalena Kudzia | Źrodlo: pzps.pl
Spotkanie Polski ze Stanami Zjednoczonymi było godne swojej stawki, jaką było pierwsze miejsce w grupie C. Nasi siatkarze pokazali dużą siłę i zasłużenie wygrali.
Ostatni mecz w grupie C tak naprawdę mógł być finałem, bo Polski i Stany Zjednoczone to faworyci do złota mistrzostw świata. Stawką było - na razie - pierwsze miejsce w grupie i dla naszych przeciwników lepsze rozstawienie. Chyba dlatego trener John Speraw oszczędzał lekko kontuzjowanego Micaha Christensona, mającego na sobie koszulkę libero. Nikola Grbić był konsekwentny i wyznaczył taką samą szóstkę jak w poprzednich spotkaniach.
Mimo dużych emocji, bo przy wypełnionym Spodku nie mogło być inaczej, zawodnicy grali fair - przyznawali się do dotknięcia piłki w bloku, przepraszali za to, że po atakach piłka trafiała w rywala. Polacy zaczęli dobrze, a nawet bardzo dobrze. Pomagali im przeciwnicy popełniając błędy. Po autowym zbiciu Davida Smitha i dotknięciu siatki przez Joshuę Tuanigę było 6:3, a za chwilę punkt zdobył Aleksander Śliwka i przewaga wzrosła do czterech punktów. Amerykanie bardzo mocno serwowali i obo czterech asów kilkakrotnie bardzo utrudnili Polakom wyprowadzenie ataku. Odrobili straty, a prowadzenie się zmieniało. Niestety, w końcówce Kyle Russell dołożył asa, a w ostatniej akcji sędzia odgwizdał nieczyste odbicie. To był pierwszy przegrany przez Polskę set po sześciu zwycięstwach do zera.
Mecz był bardzo twardy, zawodnicy nie zwalniali ręki ani w atakach, ani w zagrywce. Można było odnieść wrażenie, że Amerykanie są bardziej rozluźnieni, a już na pewno mieli więcej szczęścia, dzięki czemu udało im się wygrać kilka kontrataków. Znów Polacy byli lepsi na początku, by jednak stracić przewagę, gdy serwował Tuaniga (10:11). Biało-czerwoni pokazali jednak, że też potrafią mocno zagrywać. Prowadzenie odzyskali po asie Mateusza Bieńka, a następnie przypomnieli o sobie Bartosz Kurek i Kamil Semeniuk. Gdy ten ostatni był w polu serwisowym, nasza drużyna zdobyła trzy kolejne punkty. Grzegorz Łomacz z uporem wykorzystywał Bieńka i z 19:19 zrobiło się 23:19! Tego już Polacy nie zmarnowali, a ostatnią akcję zakończył Tomasz Fornal, który zmienił Śliwkę.
Im dłużej trwał mecz, tym z obu stron leciały potężniejsze ciosy z zagrywki. Do połowy drugiego seta większe zyski mieli Amerykanie, jednak nasi siatkarze pokazali, że nie są gorsi w tym elemencie. Rozegrał się Kurek, posyłający seriami bardzo mocne i precyzyjne serwy, których efektem były tzw. free balle, czyli piłki oddawane za darmo, bo Amerykanie nie byli w stanie wyprowadzić ataku. Poza tym łatwiej wtedy ustawić blok, o czym przekonali się Matthew Anderson i Torey Defalco. Po ich uderzeniach w ręce naszych zawodników piłka wracała na boisko szybciej, niż oni wylądowali po wyskoku. Polacy skończyli partię z 62-procentową skutecznością i pięcioma punktami zdobytymi blokiem, przy tylko jednym w poprzednich dwóch. Znów dobrą zmianę dał Fornal, chwilami wręcz bezczelnie obijający blok. Po trzecim secie miał 100-procentową skuteczność w ataku.
Trener Speraw i jego współpracownicy na jednym z czasów nawet nie podeszli do swoich zawodników, po czym na boisko nie wrócił już Anderson, a Jeffreya Jendryka zmienił Taylor Averill. USA nie mają jednak takich zmienników jak Polska. I jak to bywa w siatkówce, szczęście, które w pierwszym secie dopisywało Amerykanom, przeniosło się na nasz stronę. Tak było przy serwie Semeniuka na 14:12, gdy piłka zahaczyła o siatkę, myląc Defalco, a także przy kilku obronach. Gra była wyrównana, a gdy sędzia przyznał Polsce 20. punkt, uznając, że Defalco rzucił piłkę, szkoleniowiec USA wszedł na boisko, za co dostał żółtą kartkę. Wersal z pierwszej partii się skończył!
W końcówce Amerykanie zbliżyli się na dwa punkty (21:19), ale od czego jest para Łomacz - Bieniek? Dwa kolejne ataki tego drugiego dały prowadzenie 23:20, a 24. punkt dołożył Jakub Kochanowski po kontrze. Trzecie zwycięstwo przypieczętował oczywiście Fornal i Polska skończyła grupę na pierwszym miejscu. Teraz musi poczekać na przeciwnika w 1/8 finału. Będzie nim drużyna z najgorszym dorobkiem w pierwszej fazie mistrzostw, taka, która zajmie 16. miejsce. Mecz zostanie rozegrany w niedzielę o godzinie 21.
Polska - USA 3:1 (23:25, 25:21, 25:19, 25:21)
Polska: Janusz (2), Śliwka (5), Kochanowski (6), Kurek (20), Semeniuk (13), Bieniek (13), Zatorski (libero) oraz Kaczmarek (1), Łomacz, Fornal (7);
USA: Tuaniga (2), A. Russell (14), Jendryk (4), Anderson (4), Defalco (16), Smith, Shoji (libero) oraz K. Russell (2), Averill (2), Ensing (7).
Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się
Nie pamiętasz hasła? Nowe hasło
Chcesz być powiadomiany/a o nowościach? Zapisz się do Newslettera.