Najnowsze newsy

Siatkówka » Ligi polskie » Siatkarski alfabet

Siatkarski alfabet | 2008-11-26 21:31:56 | Nadesłał: Anna Gumowska | Źrodlo: inf. własna

Michał Dębiec: A jak ambicje, Ł jak łóźko

Fot.: Anna Gumowska

A jak ambicje – Są nieodłącznym elementem w życiu każdego człowieka i każdego zawodnika. Każdy z nas ma jakieś ambicje i cele do osiągnięcia. Moje ambicje z roku na rok są coraz większe - mówi obiecujący libero drużyny BKSCh Delecta Bydgoszcz, Michał Dębiec, który specjalnie dla PrzegladLigowy.com zgodził się powiedzieć o sobie coś więcej za pomocą "siatkarskiego alfabetu".

A jak ambicjeSą nieodłącznym elementem w życiu każdego człowieka i każdego zawodnika. Każdy z nas ma jakieś ambicje i cele do osiągnięcia. Moje ambicje z roku na rok są coraz większe. W sezonie 2007/2008 były dla mnie podstawowym elementem napędzającym, gdyż chciałem sprawdzić się w najwyższej klasie rozgrywek. Myślę, że w dalszej części kariery ambicje będą w jakiś sposób pomagały mi w tym, żeby dążyć do wyznaczonym celów i pomogą mi w ich osiągnięciu.

B jak BydgoszczTo miasto, w którym zadebiutowałem na parkietach Polskiej Ligi Siatkówki. Finisz mojego pierwszego roku był niezbyt udany, ale pierwszy sezon w Bydgoszczy będę wspominał bardzo miło. Mimo wszystko uważam go za udany. Dlatego tym bardziej się cieszę, że zespół z Bydgoszczy wrócił tak szybko na parkiety PlusLigi, bo takie miasto zasługuje i potrzebuje siatkówki na najwyższym poziomie.

C jak celeZarówno w moim życiu siatkarskim, jak i prywatnym stawiam sobie ambitne cele. Poprzeczka jest zawieszona na tyle wysoko, abym miał motywację, żeby do nich dążyć. Jeżeli uda mi się dotrzeć do wyznaczonego celu – poprzeczka wędruje jeszcze wyżej. Już w wieku juniorskim zacząłem tak postępować w kwestiach siatkarskich. Gdy grałem w trzeciej lidze, jako szesnastolatek, moim celem była gra w drugiej lidze. W momencie awansu do drugiej ligi celem stało się zagranie w pierwszej. Gdy i to osiągnąłem, postawiłem sobie za cel trafienie do Polskiej Ligi Siatkówki, co udało mi się w sezonie 2007/2008. W związku z tym, że w obecnym sezonie trafiliśmy jednak na parkiety ekstraklasy, to moim celem stała się jak najlepsza gra, która ma sprawić, że dostrzegą mnie trenerzy reprezentacji Polski.

D jak determinacjaMoja determinacja jest zawsze bardzo duża. Właśnie ona, w połączeniu z wolą walki, powoduje, że w czasie meczu prezentuje się dobrze i skutecznie. W momencie gdy nie mam tej determinacji moja gra się ‘nie klei’. Jestem żywiołowym zawodnikiem, dlatego moja gra staje się skuteczniejsza i lepiej się koncentruje właśnie dzięki takim bodźcom.

E jak emocjeEmocje w czasie gry sięgają zwykle zenitu. W tym roku towarzyszyły mi zarówno na treningach, jak i podczas meczów. Podczas spotkań bywało naprawdę bardzo gorąco. Myślę, że jest to nieodłączny element nie tylko siatkówki, ale każdego innego sportu. Gdy nie ma emocji, nie ma adrenaliny i wtedy gra nie jest tak ekscytująca, jak powinna być. Myślę, że każdy mecz, niezależnie od rangi i poziomu, wzbudza we mnie podobne emocje. Do każdego spotkania, do właściwie każdego swojego działania, podchodzę tak samo zmotywowany i te emocje – niezależnie od tego, czy grałem ze Skrą Bełchatów, czy z Płomieniem Sosnowiec – zawsze były i będą obecne.

F jak fotografieJest to dla mnie najlepszy i najpiękniejszy sposób uwieczniania sportowych chwil i emocji, które wyzwalają się w czasie meczu. Chętnie potem wyszukuję najciekawsze ujęcia i staram się gromadzić dzięki nim wspomnienia z kolejnych spotkań, turniejów, ważnych wydarzeń. Wbrew pozorom zdjęcie to nie tylko kawałek papieru, czy cyfrowy plik. Dobrze zrobiona fotografia może uwiecznić uczucia, gesty, chwile, do których dzięki niej mogę później powracać.

G jak GSX-600 (Suzuki)Ten motor to moje nowe marzenie, moja nowa „zabawka”. Mam zamiar sprawić ją sobie w tym sezonie. O takim motocyklu rozmyślałem już od dawna. Mam nadzieję, że uda mi się go kupić i w ten sposób zaangażować w kolejne hobby. A kto wie, może z czasem przerodzi się ono w prawdziwą pasję. Co ciekawe, miłość do motocykli przekazały mi kobiety. Jedną z nich jest moja siostra, a drugą – koleżanka, którą poznałem w czasie studiów. Ona także od dziecka marzyła o motocyklu i udało jej się to marzenie spełnić. Poszedłem więc w ślady dziewczyn i mam nadzieję, że już niedługo ja także będę się cieszył z nowego nabytku.

H jak hobbyOprócz siatkówki, która stała się też w pewnym sensie moją pracą, interesuje się także innymi rzeczami. Bardzo lubię posłuchać dobrej muzyki, a nawet wybrać się na jakąś ciekawą imprezę. Przyjemność sprawia mi także aktywne spędzanie czasu, dlatego odpoczywam na różnego rodzaju spacerach, wyjazdach. A propos wyjazdów... bardzo lubię również jazdę samochodem. Warunkiem niezbędnym jest jednak to, że ta jazda koniecznie musi być szybka.

I jak intuicjaChciałbym, aby nigdy mnie nie zawodziła, bo przewidywanie zagrań przeciwnika jest bardzo pomocne na boisku. Staram się ciągle podnosić moje umiejętności, dzięki czemu także obrona stanie się bardziej intuicyjna i naturalna. Pracuję nad tym wytrwale, dlatego myślę, że ta cecha przyjdzie z czasem, grą i doświadczeniem.

J jak jedzenieMoże tego po mnie nie widać, ale bardzo lubię dobrze zjeść. (śmiech) Nie ukrywam, że najbardziej doceniam kuchnię mojej mamy. To ona najlepiej wie, jak dogodzić mojemu podniebieniu. Z potraw, które przyrządza, najbardziej smakują mi gołąbki. Kiedy mama planuje je zrobić, jeszcze chętniej wracam do domu.

K jak kibiceKibice to również nieodłączny element bydgoskiego zespołu. Naprawdę spotkałem się chyba pierwszy raz, grając na boisku, z taką publicznością. Powiem szczerze, że dzięki kibicom każde wejście na parkiet było i jest dla mnie zaszczytem. Zdarzały się momenty – i przyznam to szczerze – że gdy spotykaliśmy fanów w czasie meczu wyjazdowego, czy meczu rozgrywanego u siebie, ciarki przechodziły po plecach, gdy było słychać bydgoskich kibiców i ich doping. Naprawdę należą im się wielkie słowa uznania i podziękowania z naszej strony.

L jak liberoTo pozycja, którą sprawuję na boisku. Gram na niej stosunkowo od niedawna, bo od trzech sezonów. Przestawił mnie na nią prezes poznańskiego zespołu. Do tego czasu byłem przyjmującym, ale prezes stwierdził, że widzi mnie w siatkówce o najwyższe cele i że z moimi warunkami fizycznymi nie mam szans poradzić sobie na przyjęciu. Dlatego właśnie zostałem przestawiony na pozycję libero. Do dzisiaj, kiedy się spotykamy, wspominamy sobie ten moment, gdy z przyjmującego stałem się libero. Na temat tej pozycji mogę jedynie powiedzieć, że jest bardzo nieszczęsna. Myślę, że każdy libero z przyjemnością i wielką chęcią pomógłby chłopakom w ataku, a niestety nic nie może zrobić. Jego pomoc ogranicza się do dobrego przyjęcia i obrony jakiejś piłki. Mimo to, chyba nie mogę żałować, że zostałem przestawiony na libero. Powiem szczerze, że wtedy prezes miał rację. Nie poradziłbym sobie nawet w pierwszej lidze na ataku, nie mówiąc już o PLSie. Ta pozycja umożliwiła mi rozwój i pozwoliła zagrać na najwyższym polskim poziomie.

Ł jak łóżkoTo miejsce, w którym spędzam bardzo dużo swojego wolnego czasu. Praca na treningach wymaga sporych nakładów siły i energii, dlatego każdą wolną chwilkę staram się spędzać, odpoczywając. Najlepiej odpoczywam właśnie w łóżku przy telewizorze, czy też Internecie. Dodam, że mam naprawdę wygodne łóżko (śmiech).

M jak marzeniaMoje marzenia to przede wszystkim bycie zdrowym, ponieważ nie chciałbym być zmuszony do kończenia kariery w wyniku kontuzji. Jak każdemu sportowcowi marzy mi się także wyjazd na Igrzyska Olimpijskie i zdobycie tam medalu – najlepiej, aby był złoty. (śmiech). Mam nadzieję, i wierzę głęboko w to, że kiedyś moje marzenia się spełnią.

N jak naukaW dalszym ciągu próbuję kontynuować moją edukację. Uważam bowiem, że wykształcenie bardzo się w życiu liczy. Studiuję na poznańskiej Akademii Wychowania Fizycznego. W nadchodzącym roku akademickim będę bronił pracy licencjackiej. Ambicje mam jednak większe. Planuję bowiem uczyć się dalej i docelowo zdobyć także tytuł magistra.

O jak OrzechTo ksywa, która ciągnie się za mną – jeśli się nie mylę – już od szóstego roku życia. W momencie, gdy tata zaprowadził mnie na pierwszy trening piłki nożnej, trenowałem z chłopakami, którzy uczęszczali wtedy do czwartej klasie szkoły podstawowej i byli ode mnie przynajmniej o cztery lata starsi. Zawsze powtarzali, że jestem mały jak orzeszek. Dlatego właśnie tak zaczęli na mnie wołać: Orzeszek, Orzeszek. Zostało tak do dziś. Czasami mówią tak na mnie rodzice, siostra, właściwie wszyscy znajomi, trenerzy oraz koledzy z klubu. Generalnie spotykam się z ksywą: Orzech, czy Orzeszek dużo częściej, niż z imieniem: Michał. Sytuacja wygląda podobnie także wśród kibiców Zdecydowanie więcej osób zna moje przezwisko niż imię. (śmiech). Dlatego myślę, że do późnych lat starości wszyscy będą mówili na mnie ‘Orzech’.

P jak PoznańMiasto, w którym spędziłem całą swoją młodość, w którym skończyłem liceum i rozpocząłem studia Myślę, że to właśnie w Poznaniu wszedłem do tzw. dorosłej siatkówki. To miasto, do którego zawsze wracam z sentymentem. Mam tam wielu przyjaciół, znajomych, którym zawdzięczam bardzo dużo. To także powoduje, że to miasto na pewno będę mile wspominał. Kiedy tylko mogę i mam na to czas, odwiedzam Poznań.

R jak rodziceRodzice są moimi ‘dobrymi aniołkami’. Zawsze pomagali mi w trudnym momentach. Zarówno w Tomaszowie, czyli w moim rodzinnym mieście, jak i później, kiedy przeprowadziłem się do Poznania. Zawsze we mnie wierzą i pomagają mi psychicznie. Przed każdym meczem dzwonią, podnosząc mnie na duchu. Po przegranym, czy wygranym spotkaniu również nie obejdzie się bez telefonu. Bardzo często przyjeżdżają do mnie na mecze i pomagają mi, pocieszając mnie, czy po prostu będąc ze mną i wspierając w każdej sytuacji życiowej.

S jak SergioMoim zdaniem to najlepszy siatkarz na pozycji libero na świecie. Oglądając jego każde zagranie, patrząc na jego motywację i zaangażowanie w grę, naprawdę chce się mówić o nim w samych superlatywach. Chciałbym grać tak jak on i na pewno każde swoje zagranie wzoruję właśnie na tym zawodniku.

T jak Tomaszów MazowieckiPierwsze miasto na mojej siatkarskiej mapie. Tam rozpoczęła się cała moja przygoda z siatkówką. Dzięki panu Krzysztofowi Filipowiczowi, który zaszczepił we mnie siatkarskiego bakcyla, rozpocząłem wraz z kolegami ‘zabawę w siatkówkę’. Początkowo to faktycznie była dla nas zabawa, która trwała przez całą szkołę podstawową. Następnie zmieniłem miejsce zamieszkania na Poznań i tam zaczęła się taka, powiedzmy, prawdziwa siatkówka. Mimo to, Tomaszów jest miastem, które zawsze będę wspominał i zawsze będzie mi się kojarzyło z moimi siatkarskimi początkami. Śmieję się zresztą, że Tomaszów jest kolebką polskiej siatkówki, gdyż wywodzi się stamtąd wielu znakomitych siatkarzy, jak pan Edward Skorek, czy znani w dzisiejszej siatkówce: Paweł Woicki i Robert Milczarek. To także zawodnicy z Tomaszowa, koledzy, z którymi uczyłem się odbijać piłkę.

U jak upórJest jedną z moich cech. Czy to wada, czy zaleta? Ciężko ocenić. Mam świadomość, że czasami trudno się ze mną dogadać właśnie przez to, że jestem uparty. Mam swoje zdanie i staram się o nie dbać i go bronić, co czasami prowadzi do nieporozumień. Wiem jednak, że zarówno w kwestii sportowej, jak i życiowej to właśnie upór spowodował, że jestem obecnie tu, gdzie jestem. Nikt nie jest też w stanie przewidzieć, dokąd mnie jeszcze ten upór doprowadzi. (śmiech) Często zdarzało się, że znajomi kwitowali moje zachowanie, mówiąc, że jestem uparty jak osioł. Prowadziło to także do tego, że nawiązując do mojego przezwiska, stwierdzali, że ciężki ze mnie Orzech do zgryzienia. (śmiech)

W jak wakacjeOd bardzo dawna nie miałem już wakacji z prawdziwego zdarzenia. Korzystając z tego, że nie zostałem nigdy powołany do reprezentacji Polski (śmiech), urlop spędzałem również siatkarsko. Grałem w siatkówkę plażową z większymi i mniejszymi osiągnięciami. Kolejne wakacje chciałbym poświęcić na wypoczynek po sezonie, który na pewno będzie ciężki i dzięki temu przygotować się do następnego, prawdopodobnie równie trudnego roku.

Z jak zwycięstwoZwycięstwo to na pewno niezapomniane chwile. Powiem szczerze, że w poprzednim sezonie mogliśmy mieć więcej takich niezapomnianych i cudownych chwil po wygranej. Niestety, wygraliśmy tyle, ile wygraliśmy. Mimo wszystko, każdy z tych momentów był dla mnie czymś niesamowitym. Dzięki temu nabierałem kolejnego doświadczenia i kolejnej motywacji do dalszej pracy. Tym samym mogłem sam i mogliśmy – jako cały zespół – usatysfakcjonować także naszych kibiców. Wierzę, że sezon, który niedawno się rozpoczął przyniesie nam zdecydowaniem więcej radości i emocji związanych ze zwycięstwem, niż miało to miejsce w roku ubiegłym.

*z zawodnikiem rozmawiała Anna Gumowska, PrzegladLigowy.com

Dodaj do:
Wykop

Dodaj komentarz

Aby móc komentować, musisz być zalogowany.

Zaloguj się, albo gdy nie masz jeszcze konta Zarejestruj się

Logowanie

Siatkówka

PlusLiga

Najnowsze galerie

Newsletter

Ostatnio zarejestrowani

Polecane