PlusLiga | 2016-12-04 00:54:26 | Nadesłał: Krzysztof Wilk | Źrodlo: inf. własna
Konrad Woroniecki gra od tego sezonu w Stali Nysa. Jego zespół jest wiceliderem I ligi i wciąż gra w Pucharze Polski. - Liga zawsze jest najważniejsza, co nie zmienia faktu, że doszliśmy w Pucharze Polski naprawdę daleko. Szkoda by było zmarnować szansę na przyjazd zespołu z PlusLigi – powiedział zawodnik, odnosząc się do gry w obu tych rozgrywkach.
Często mecze, w których jest się zdecydowanym faworytem, nie wygrywa się tak łatwo, jak mógłby wskazywać na to końcowy wynik. Jak pan ocenia sobotnie spotkanie ze Spałą?
Konrad Woroniecki: - W mojej ocenie, to spotkanie było bardzo ciężkie. Ci młodzi adepci ze Szkoły Mistrzostwa Sportowego stawiają zawsze ciężkie warunki. Potrafią dobrze grać w siatkówkę. Gdyby popełniali trochę mniej błędów, byliby jeszcze mocniejszym zespołem. W pierwszym secie zaprezentowali na co ich stać, jednak w następnych dwóch partiach pokazaliśmy już im, dlaczego jesteśmy w czołówce I ligi.
Gra pan od tego sezonu w Stali. Jakie argumenty miał klub z Nysy, że zdecydował się pan do niego przyjść?
- Nie wiem, jak to ocenić. To strasznie ciężkie pytanie. Lubię góry, może to zdecydowało. Z żoną jeszcze nie byliśmy na południu Polski, więc wybraliśmy Nysę. Z tego wyboru jestem bardzo zadowolony.
Czy z perspektywy tych kilku miesięcy, jest coś, co zaskoczyło pana na plus? A może coś na minus?
- Wszystko jest tak, jak się tego spodziewałem. Klub jest bardzo dobrze zorganizowany. O minusach nie będę rozmawiał, bo to nie są tematy dla gazet. Plusów jest natomiast bardzo dużo.
Jak się panu podoba atmosfera w nyskiej hali?
- Jest bardzo sympatycznie. Odkąd przyjeżdżałem do Nysy, zawsze lubiłem tutaj grać. Na tej hali zdobyłem moje pierwsze mistrzostwo Polski juniorów.
Czy przed tym sezonem ligowym postawiono przed wami jakiś cel?
- Nie, niczego takiego nie było. W każdym meczu mamy po prostu grać, żeby wygrać i jak najlepiej się pokazać. Wiadomo, mamy taki skład, że powinniśmy być w czołowej ósemce. O czwórkę będziemy musieli powalczyć.
Tylko jeden wygrany mecz w Pucharze Polski dzieli was od tego, żeby gościć w Nysie zespół z PlusLigi. Czy jest to dla was kusząca wizja, czy jednak liga jest najważniejsza?
- Liga zawsze jest najważniejsza, co nie zmienia faktu, że doszliśmy w Pucharze Polski naprawdę daleko. Szkoda by było zmarnować szansę na przyjazd zespołu z PlusLigi.
Jeśli chodzi o waszą dalszą grę w Pucharze Polski, to macie skomplikowaną sytuację. Trzy dni przed meczem dowiecie się, czy jedziecie 650 km do Hajnówki, czy podejmiecie u siebie Krispol. Czy to w jakimś stopniu wam przeszkadza, czy to bardziej problem działaczy niż wasz?
- Troszkę by nam przeszkadzała ta podróż do Hajnówki. Wolałbym zagrać mecz u siebie, jednak jeśli się okaże, że Hajnówka wygra z Wrześnią, to zapewne w pełni zmotywowani pojedziemy tam wygrać.
Wielu twierdzi, że między zespołami PlusLigi i I ligi jest przepaść. Czy myśli pan, że jesteście w stanie powalczyć tu z rywalem z wyższej ligi?
- Myślę, że ze słabszą ósemką moglibyśmy powalczyć. Kiedyś, grając w Gorzowie, przyjechali do nas z PlusLigi kielczanie, których pokonaliśmy i zagraliśmy w ósemce. W związku z tym uważam, że wszystko się może zdarzyć.
* Rozmawiał: Krzysztof Wilk, przegladligowy.com, @MojeWielkieMecz
Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się
Nie pamiętasz hasła? Nowe hasło
Chcesz być powiadomiany/a o nowościach? Zapisz się do Newslettera.