I Liga Mężczyzn | 2022-05-15 23:31:21 | Nadesłał: Anna Jabłczyk | Źrodlo: inf. wlasna
Drużyna BBTS-u Bielsko Biała po trzecim wygranym spotkaniu cieszyć się może z upragnionego awansu do PlusLigi. - Cztery lata temu wszyscy płakaliśmy tutaj po spadku, natomiast teraz wszyscy będziemy się cieszyć z tego awansu. Dla mnie osobiście jest to bardzo ważne, ze w jakimś stopniu pomogłem w nim swoją grą. Pomogłem naprawić to, co zepsuliśmy kilka lat temu - przyznał rozgrywający z Podbeskidzia, Jarosław Macionczyk.
Przy rozpoczęciu rywalizacji o PlusLigę, mówiłeś, że dobrze byłoby gdyby ta walka zakończyła się w trzech spotkaniach. I tak też się stało. Jakie to uczucie spełnić to marzenie?
Jarosław Macionczyk: - Jak na załączonym obrazku, czyli super. Znowu zagraliśmy tie-breaka i to po niesamowitej walce. Chwała mojemu zespołowi, że się podnieśliśmy po tym pierwszym przegranym secie. Wydaje mi się, że trochę niewyraźnie weszliśmy w to spotkanie. Możliwe, że gdzieś tam wewnętrznie przeraziło nas, że to jest finał. I jeszcze dodatkowo, że możemy coś ważnego tutaj wygrać. Potem staraliśmy się krok po kroku, spokojnie wrócić do naszej gry. Tym samym dotarliśmy to tie-breaka, który jak widać jest nam pisany w tym sezonie (śmiech). Pewnie, że lepiej byłoby, gdybyśmy wygrali w trzech setach, ale tym razem najważniejsza była wygrana, a nie w ilu setach.
Tymi trzema najważniejszymi zwycięstwami w sezonie, przypieczętowaliście główne cele klubu na sezon 2021/2022.
- Myślę, że nie tylko liczą się te trzy zwycięstwa. Z samym Będzinem wygraliśmy w tym sezonie aż kilka razy. Sama tabela zresztą też pokazała, kto znalazł się w tym finale - dwa najlepsze zespoły z całego sezonu, czego odzwierciedleniem jest też wynik końcowy. My na pierwszym miejscu, a Będzin, z drugiej pozycji, będzie walczył o awans w barażach. Cieszy mnie bardzo, że zamknęliśmy tą rywalizację w trzech setach. Oczywiście, w razie potrzeby musielibyśmy walczyć. Myślę jednak, że zarówno dla naszego, jak i mojego zdrowia, dobrze, że już zakończyliśmy te play-offy.
W ciągu tych trzech, finałowych spotkań, zagraliście prawie maksymalną ilość setów. Czy odczuwalny jest wysiłek włożony w tę rywalizację?
- Tak, zgadza się. W tej fazie play-offów, zagraliśmy trzy mecze finałowe. Nie zapominajmy, że jeszcze kilka dni wcześniej rozegraliśmy spotkania półfinałowe, które też zakończyły się po pięciu setach. Z poziomem sportowym bywało rożnie, ale było sporo emocji, które momentami sięgały zenitu, co z pewnością mogło podobać się kibicom. Ekspertom - niekoniecznie, ale to jest I. Liga, zatem jest nad czym pracować. Oba zespoły były kandydatami do awansu. Teraz po jego uzyskaniu przez nasz zespół, zostaną wykonane pewne korekty. Celem tego będzie lepsza gra zespołu. Co mogę więcej dodać? Na tę chwilę, jesteśmy najlepsi w I. Lidze. Przepraszam, może inaczej, jesteśmy na pierwszym miejscu w lidze. Zdecydowanie lepiej być pierwszym niż najlepszym.
Rozpoczęliśmy tę rozmowę od podsumowania finału, potem przeszliśmy to półfinałów. Teraz może warto spojrzeć na cały sezon. Kilka miesięcy intensywnego grania, godziny spędzone na parkiecie, w siłowni oraz autokarze. Czy podnosząc zwycięski Puchar czuć radość na końcu tej wymagającej drogi?
- Na ten jeden moment zebrało się rozegranych trzydzieści kilka meczy. W pewnym momencie przestałem je liczyć, bo wszystko działo się tak szybko, że przestałem to zapisywać. Mam taki swój zwyczaj odnotowywania każdego meczu, włącznie z wynikiem, w kalendarzu. W pewnym momencie mi to uciekło, bo te mecze leciały tak szybko, jeden po drugim. Do tego stopnia, że nie zdążyłem się ucieszyć ze zwycięstwa w jednym, a już było następne. Muszę przyznać, że ta liga pędziła jak zwariowana. Dla nas ważne w tej sytuacji było to, że mamy jako zespół szeroki skład. Boisko pokazało, że też dzięki temu możemy cieszyć się z naszego sukcesu.
Mówiłeś, że czas niesamowicie pędził w trakcie sezonu. Czy teraz, po jego zakończeniu, będzie chwila na zwolnienie obrotów i radość z tego, co osiągnęliście jako zespół?
- Teraz na pewno będzie czas na odpoczynek. Uważam, że każdemu z nas jest on potrzebny. Bardzo ważny jest taki reset w głowie, przed kolejnymi wyzwaniami, jakie można przed sobą stawiać.
Czy będzie to moment takiego doświadczenia i uświadomienia sobie sukcesu, jaki osiągnęliście?
- Wydaje mi się, że jestem bardzo spokojny po tym finale. Bardziej wyciszony niż po niektórych spotkaniach w rundzie zasadniczej. Zastanawiam się czemu, akurat w tym ostaniom meczu tak było. Nie wynika to z jakiejś pewności siebie, może jest w tym trochę zmęczenia? Mogę odnieść się do kilku innych finałów, jakie rozgrywałem. Być może przychodzi to też z wiekiem? No cóż, ja się naprawdę z tego, co wygraliśmy bardzo cieszę. Pewnie ta radość pokaże się we mnie za jakie kilka chwil. Z mojej osobistej i sportowej perspektywy jest to bardzo istotny awans, ponieważ zrobiłem to dla Bielska po raz drugi. Fajnie, że to się tak spięło klamrą. Kiedy niestety kilka lat temu spadłem z tym zespołem, powiedziałem sobie, że chce razem z nim wrócić tam gdzie jego miejsce, co nam się udało.
To może być takim ważnym podsumowaniem. Ta klamra, która za pomocą zdobytego medalu spięła i połączyła ważne wydarzenia i cele.
- Cztery lata temu wszyscy płakaliśmy tutaj po spadku, natomiast teraz, wszyscy będziemy się cieszyć z tego awansu. Dla mnie osobiście jest to bardzo ważne, że w jakimś stopniu pomogłem w nim swoją grą. Pomogłem naprawić to, co zepsuliśmy kilka lat temu.
Rozmawiała: Anna Jabłczyk (przegladligowy.com )
Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się
Nie pamiętasz hasła? Nowe hasło
Chcesz być powiadomiany/a o nowościach? Zapisz się do Newslettera.